Odwiedzając Maroko po
raz kolejny mamy wrażenie, że ten kraj traci coś ze swojej magii. Egzotyka
ginie w obliczu zacierających się różnic kulturowych. Szczególnie w czasach
bardzo łatwego dostępu do ogólnoświatowych mediów docierających niemal
wszędzie. Internet i telefon nawet na obrzeżach Sahary jest standardem nie
wspominając o takich zabytkowych wynalazkach jak TV z satelity. Zmienia to reguły gry
odczuwalne szczególnie na indywidualnym, plecakowym tripie. Turystyka staje się
coraz powszechniejszym źródłem utrzymania, często jedynym dla mieszkańców
wiosek na piaszczystym odludziu, a walka o klienta toczy się nie tylko na
postojach taxi i przystankach autobusowych, ale również w Internecie. Zalecamy
ostrożność i ograniczone zaufanie J.
Radzimy też rezygnację z nastawienia typu „mnie nikt nie oszuka i nie naciągnie”. Jasne,
że nie należy być do bólu naiwnym i warto korzystać z doświadczeń innych, ale
zbyt wielka determinacja często rodzi jeszcze większą frustrację, gdy coś nie
wyjdzie i nie pozwala podejmować ryzyka, które dodaje smaku podróży i jest
elementem przygody. Dobrze jeśli nasz wyjazdowy budżet nie jest napięty do
granic bo zabija to radość z życia.
Maroko zaskoczyło nas pogodą, na szczęście bezpośrednio zaskoczył nas tylko deszcz na pustyni, ale to co nastąpiło zaraz po powrocie daje do myślenia. Zaczęło się od niemal apokaliptycznych ulew w dużej części kraju, podczas których ginęli ludzie i zwierzęta, zrywane były mosty, niszczone drogi i domy.
Maroko zaskoczyło nas pogodą, na szczęście bezpośrednio zaskoczył nas tylko deszcz na pustyni, ale to co nastąpiło zaraz po powrocie daje do myślenia. Zaczęło się od niemal apokaliptycznych ulew w dużej części kraju, podczas których ginęli ludzie i zwierzęta, zrywane były mosty, niszczone drogi i domy.
Okolice Agadiru - foto Idrisse Bouakil
Okolice Agadiru - foto Idrisse Bouakil
Natomiast nieco później zobaczyliśmy niemal alpejskie obrazki J.
Todra - foto Allal Fadili
Todra - foto Allal Fadili
Warto w swoich planach pamiętać o takich niespodziankach tym bardziej, że okazuje
się, że nie są to jednak opady stulecia jak nam się wydawało i trudno zaliczyć
je do anomalii.
Jest to z pewnością mniej znane oblicze Afryki, szczególnie dla kanapowych zjadaczy chipsów ;)
Jest to z pewnością mniej znane oblicze Afryki, szczególnie dla kanapowych zjadaczy chipsów ;)
Poniesione koszty (25 dni) :
Ubezpieczenie
(wojażer) 200,64 zł
Bilety
lotnicze 2905
zł
Kwota
wydana na miejscu 5608,50 zł (1300 € x 4,20 zł oraz 45 $ x 3,30 zł)
Razem 8714,14
zł
Szczegóły
można znaleźć w postach.