Tytuł to charakterystyczne nawoływanie naganiaczy, które można usłyszeć m.in. w Marakeszu na postoju Grand Taxi lub dworcu autobusowym.
Agadir to nasze tradycyjne wakacje na wakacjach.
(dziedziniec hotelu)
Słońca nigdy za wiele, szczególnie w naszym klimacie, postanowiliśmy więc powystawiać nasze wątłe ciała na wzmożony atak fotonów w celu produkcji zapasów witaminy D oraz serotoniny przed zapadnięciem w marazm zimowy ;)
Pobyt tutaj to oczywiście nie tylko plaża, bo ile można się
smażyć. Spacerujemy więc bez wyraźnego planu po uliczkach przypominających
południe Francji. Popijamy kawę i jemy lody w kawiarenkach z widokiem na morze
słuchając standardów współczesnego rocka. Popijamy soki oglądając bajkowe zachody
słońca i wreszcie wysypiamy się na max :)
Musimy przyznać, że spodobało nam się to miejsce. Można tu
rzeczywiście wypocząć od nadmiaru orientu. Nie ma tu udawania tego czym już
dawno się nie jest i wciskania cepelii
za kosmiczne kwoty. Można zapomnieć, że się jest w Maroku. Ceny są trochę
wyższe, ale przy odrobinie chęci i poszukania odpowiednich miejsc da się tu
tanio i smacznie zjeść. Poza tym nasze studio z w pełni wyposażoną kuchnią
pozwala przygotować coś samemu. Studio to 50m mieszkanko z sypialnią, jadalnią kuchnią i łazienką 270Dh/noc (rezerwacja przez booking.com).
Mimo niskiego sezonu europejskich turystów spotykamy co
krok. Przeważają jednak zdecydowanie 50 i 60-latkowie. W naszych butach trekking-owych
i bojówkach nie pasujemy tu w ogóle.
(na wielu marokańskich wzgórzach można zauważyć sporej wielkości napisy (w Agadirze jest nawet efektownie podświetlany) - wymieniane są trzy najważniejsze dla społeczeństwa wartości - Allah, Patriotyzm i Król - odpowiednik naszych: Bóg, Honor i Ojczyzna.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz