Niedzielny ranek rozpoczął się trochę później za sprawą
przesunięcia czasu podobnie jak w Polsce. Dodatkowo Islam obchodzi dziś nowy
rok 1435 :)
Dzień był pochmurny, więc postanowiliśmy powspinać się w pobliżu hotelu na ścianie, która zwykle o
tej porze jest skąpana w słońcu. Na początek jednak odwiedziliśmy pobliską
restaurację, gdzie w cieniu drzew oliwnych popijaliśmy marokańską herbatkę.
(śniadanie w tej restauracji ;) na przciwko hotelu koszt 12 Dh w tym omlet, cały duży chlebek i czajniczek herbaty)
Na skale zauważyliśmy sporo konkurencji. Na szczęście stado
rogatych wspinaczy przeniosło się w inne miejsce.
Po pokonaniu rzeczki stanęliśmy pod piękną skałą, która w
całości należała dziś do nas.
( Driss na 5c OS - Mr Bricolage - pan majsterkowicz)
(Driss 5c OS - Interrogation)
Mieliśmy jednak towarzystwo w postaci biwakujących
pod palmami rodzinek oraz różnej maści turystów. Zjawili się nawet brzuchaci panowie
z długimi brodami niczym alkaida z których jeden próbował zawisnąć na naszej
linie! – na szczęście Driss wyjaśnił mu w języku arabskim, że nie powinien tego
robić. Panowie okazali się gośćmi znad Zatoki Perskiej.
Ukoronowaniem dnia została
piękna droga Incha Allach o trudnościach 6a+.
(Rafał pokonuje Incha Allach jako pierwszy 6a+ OS)
(ten malutki wspinacz to Driss on próbuje swoich sił jako drugi)
(Aurelia 6a+ RP)
(ta droga to dla mnie lekki hardcore :))
Dziś rozstaliśmy się
z Drissem, który nocnym autobusem wracał na południe. Mamy jednak nadzieję, że
spotkamy się jeszcze na tym wyjeździe Incha Allach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz