poniedziałek, 27 października 2014

Raining day



Dziś ostatni dzień wspinania. Nie przemęczaliśmy się dotychczas, więc skałowstręt nie dokucza. Postanowiliśmy poznać nowy sektor położony nieco dalej w głębi wąwozu.  Poszukiwania wspinaczek z topo Hasana pozwalają przeżyć element przygody i wcielić się w rolę poszukiwacza, a przy odrobinie szczęścia również odkrywcy. Nam dopisało szczęście :) Pomógł nam nieco niemiecki wspinacz, który zatrzymał swój samochód przy drodze widząc, że błądzimy między głazami. Twierdził, że wyjeżdża już z Todry, ale nie udało mu się znaleźć tu sektora. Poczym oddalając się krzyknął do nas ponieważ na pobliskiej skale zauważył światło odbite od metalowego punktu asekuracyjnego. 


Wgramoliliśmy się pod skałę i rozpoczęliśmy wspinaczkę.

 (widok spod skały, widzicie te niewinne chmurki to zapowiedź ulewy :))
 
 Pierwszą drogę pokonaliśmy dość sprawnie, choć skała jest wyraźnie rzadziej odwiedzana, bardzo ostra  z nieco kruchymi skalnymi ząbkami. Druga droga trudniejsza. Aurelia idzie pierwsza. Utknęła przy trzeciej wpince, wchodzi jeszcze pół metra i zsuwa się po skale zostawiając trochę DNA.

 (oj boli)

Teraz moja kolej. Dochodzę do trudnego miejsca i rzeczywiście jest z czym powalczyć. Oprócz dziwnego układu stopieńków i chwytów wymuszających techniczne ustawienia zaczyna padać! Takiej sytuacji nie braliśmy pod uwagę. Pada dość intensywnie. W woreczku na magnezję robi się gliniasta papka na szczęście udaje się skończyć drogę. Teraz powrót i suszenie.

 (takiego grafitu dawno nie widzieliśmy)


 Kilka dni temu pokonaliśmy drogę o nazwie „Raining Day” nazwa wydawała nam się trochę z kosmosu, bo jak może padać na pustyni ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz